czwartek, 2 października 2014

Krótko o tym, skąd się wzięła Craft Mania oraz o wisiorze na konkurs Korallo

Nie mogłam się doczekać chwili, w której będę mogła przedstawić Wam moje najnowsze sutaszowe dzieło – wisior przygotowany na konkurs Korallo.

Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nie potrafię poprzestać na kilku umiejętnościach. Wręcz przeciwnie – muszę posiąść je wszystkie. Gdy zaczęłam zajmować się rękodziełem, nie zdawałam sobie sprawy, że moje zaangażowanie osiągnie tak wysoki poziom. Szybko zauważyłam, że to przestała być zabawa, proste hobby wypełniające czas wolny czy sprawiające, że świeżo upieczona matka może na powrót poczuć się pełnowartościową kobietą. Rękodzieło stało się swego rodzaju ideologią, rozumiane przeze mnie bardzo szeroko, ograniczone jedynie przez semantyczny zakres słowa „handmade” i poparte opublikowanym przeze mnie i dla mnie na łamach portalu „Kobiecy Białystok” manifestem (http://www.kobiecybialystok.pl/moda-na-handmade/).

To ideologia, która sprzeciwia się rzeczom gotowym, dostępnym w wielu egzemplarzach, upodabniającym nas do siebie i zatracającym nasz indywidualizm. Oczywiście w racjonalnie ograniczonym wymiarze: nie zamieszkamy w szałasie, chociaż czasem kusi ani nie wykopiemy na trawniku lepianki, która służyłaby nam za spiżarnię. Powód: współczesność uzależnia. Możemy jednakże przygotowywać samodzielnie posiłki, przetwory, słodycze; możemy uszyć dla synka kilka zabawek i w ten sposób dać mu poznać ich nieskomplikowaną złożoność i wartość ludzkiego wysiłku. Możemy nadać wnętrzom cień naszej osobowości i ubiorom – naszego charakteru.

Zwykle się nie uzewnętrzniam, stronię przed duchowym ekshibicjonizmem i pokrewnymi zjawiskami, ale do jednego muszę się przyznać: już dawno nie czułam takiego natchnienia, jak podczas tworzenia tego konkursowego wisiorka. Zupełnie, jak za czasów, kiedy całe tony pisanych przeze mnie wierszy i opowiastek zalegały w szufladach biurka.
Klikajcie w link i głosujcie na moje małe dzieło ;)